ENG | PL
ENG | PL

Eliminowanie emisji gazów cieplarnianych jest najważniejsze. Ale co zrobić, gdy się nie da?

Pewna firma, nazwijmy ją Firemka, ma negatywny wpływ na klimat. Zajmuje się transportem żywności, co oznacza wiele przejechanych kilometrów rocznie i wiele litrów spalonego paliwa. Do tego cały czas rozwija działalność, dowożąc jedzenie do kolejnych sklepów i dając zatrudnienie nowym kierowcom.

3 min czytania

Autor:

Szymon Bujalski

Niezależny dziennikarz piszący o ochronie środowiska i zmianach klimatu. Prowadzi popularne profile Dziennikarz dla klimatu na Facebooku oraz Instagramie.

Najważniejsze są zmiany systemowe. Podstawą jest więc przyspieszenie rozwoju innowacji i wdrażania nowych technologii. Do tego potrzeba odpowiedniej polityki zarówno ze strony poszczególnych rządów, jak i świata biznesu.

Firemka nie chce jednak szkodzić klimatowi. Gdy zrozumiała swój wpływ, postanowiła zadziałać. Wprowadziła politykę ograniczającą marnowanie paliwa, do tego zainwestowała w fotowoltaikę na swoich budynkach i postawiła na inne, mniejsze zmiany. Ale do rozwiązania wciąż pozostaje najważniejszy problem… Na rynku trudno znaleźć ciężarówki, które nie są napędzane paliwami kopalnymi. A jeśli już są, to drogie. Minie jeszcze trochę lat, zanim Firemkę będzie stać, by wymienić całą flotę na pojazdy niskoemisyjne i móc zasilać je wyłącznie czystymi źródłami energii.

Eliminowanie emisji gazów cieplarnianych – i co teraz?

Najważniejsze są zmiany systemowe. Podstawą jest więc przyspieszenie rozwoju innowacji i wdrażania nowych technologii. Do tego potrzeba odpowiedniej polityki zarówno ze strony poszczególnych rządów, jak i świata biznesu. To kluczowe, by o klimat zadbać kompleksowo, ułatwiając wszystkim działania w tym kierunku. Nawet w takiej sytuacji zmiana wymaga jednak czasu. A Firemka emituje gazy cieplarniane tu i teraz, dlatego tu i teraz chciałaby coś z tym zrobić. Nie jest na tyle duża, by wesprzeć finansowo rozwój nowych technologii. Tyle, ile mogła, we własnym zakresie po prostu już zrobiła.

Właśnie w takich sytuacjach do gry wchodzi kompensacja, czyli coś, co nazywa się offsetowaniem. Pod pojęciem tym kryje się zrównoważenie emisji gazów cieplarnianych z działalności czy to przedsiębiorstwa, czy to jednostki, czy nawet całego kraju. W tym celu wykupuje się tzw. kredyty węglowe, które pomagają we wdrażaniu projektów nastawionych na ochronę klimatu. Jeden kredyt węglowy odpowiada jednej tonie pochłoniętego CO₂, bądź jednej tonie CO₂, którego emisji udało się uniknąć.

Inaczej rzecz ujmując: jeśli Firemka nie może przejść już dziś na niskoemisyjne ciężarówki, może kupić kredyt węglowy u innej firmy. Jeśli transport żywności generuje w ciągu roku 1000 ton CO₂, to dzięki zakupowi 1000 kredytów węglowych Firemka zrównoważy swój negatywny wpływ na klimat.

Choć w teorii wszystko jest jasne, praktyka często jej zaprzecza. Dlaczego?

Problemy z offsetowaniem

W założeniu kredyty węglowe mają wspierać działania, których nie podjęto by bez pozyskanych w ten sposób pieniędzy. Z początku było to pomocne np. przy rozwoju odnawialnych źródeł energii i wprowadzaniu na szerszą skalę wiatraków oraz paneli fotowoltaicznych. Ale dziś technologie te są już znacznie tańsze niż na początku wieku i po prostu stały się opłacalne. Jeśli ktoś inwestuje więc w OZE, to nie dlatego, że otrzymuje na to pieniądze z kredytów węglowych, tylko dlatego, że to dobry biznes. Oznacza to, że kredyt węglowy niczego nie zmienia: kolejne farmy wiatrowe czy fotowoltaiczne i tak by powstały. Nie można więc mówić, że doszło do jakiejkolwiek rekompensaty.

Podobnie wygląda sprawa z wykorzystywaniem do offsetowania natury. Często zdarza się, że firmy płacą właścicielowi jakiegoś terenu tylko za to, że nie wytnie rosnących tam drzew. Nie brakuje jednak przykładów pokazujących, że wycinka… nigdy nie była planowana, bo chodzi np. o obszar objęty formalną ochroną.

Kolejną kwestią jest koszt takiego kredytu węglowego. W większości przypadków „zrównoważenie” tony emisji CO₂ mieści się w przedziale 1-5 dolarów. Są to więc „śmieciowe” kredyty węglowe, które w żaden sposób nie rekompensują społecznego kosztu emisji tony dwutlenku węgla.

Na tym nie koniec problemów. Wiele firm offsetuje swoje emisje nie dlatego, że bardziej nie może ich już zmniejszyć, tylko dlatego, że nie chce tego robić. Różne przedsiębiorstwa, np. koncerny paliwowe i linie lotnicze, zamiast przyspieszać przejście na czyste źródła energii bądź alternatywne paliwa, woli zasłonić się kredytami węglowymi. Niektóre z wielkich koncernów chcą wręcz zwiększać emisje gazów cieplarnianych, bo – jak tłumaczą – zrekompensują to poprzez posadzenie milionów drzew.

Nazwijmy rzeczy po imieniu: to zakłamywanie rzeczywistości i greenwashing w czystej postaci. Efektem jest szkodzenie sprawie, czyli podważania zaufania do jakiegokolwiek offsetowania emisji, które w pewnym zakresie jest niezbędnym etapem w dążeniu ludzkości do osiągnięcia neutralności klimatycznej.

TerGo powstało po to, by to zmienić i zrewolucjonizować świat kredytów węglowych tak, by przestały być częścią problemu i faktycznie stały się częścią rozwiązania.