ENG | PL
ENG | PL

Kiełkuje idea, rosną zmiany!

Co mówi ogrodnik do ogrodnika? Przesadziłeś! My nie przesadzimy, twierdząc, że sadzenie i pielęgnowanie własnych roślin to świetny sposób na aktywne spędzanie wolnego czasu, ale przede wszystkim – możliwość zdobycia najbardziej ekologicznej żywności, jaką tylko możemy mieć. Swojej własnej. To możliwe także w mieście! Bo idea ogrodów społecznościowych zapuściła już u nas korzenie na dobre.

3 min czytania

Kategorie:

Blog Styl życia EKO

Autor:

Ksenia Pisera

Dziennikarka, popularyzatorka wiedzy o środowisku oraz ochronie klimatu

Własne uprawy to sposób na ograniczenie zakupów spożywczych w marketach. Każdy, kto spróbował wyhodowanego przez siebie pomidora, wie, że warto!

Zwykle zaczyna się od miejsc niezagospodarowanych lub nawet zaniedbanych. Może to być np. teren przy szkole lub innej lokalnej instytucji, nieużytek spółdzielni mieszkaniowej lub teren zieleni miejskiej. Dzięki zaangażowaniu sąsiadów, ogrodników-ochotników, przestrzenie te zmieniają się w zielone serca dzielnic i aktywności lokalnej.

Głównym założeniem ogrodów społecznościowych jest podział pracy oraz plonów między zaangażowanymi mieszkańcami. Im bardziej wspólnotowy charakter przestrzeni, im więcej decyzji podejmowanych jest wspólnie, tym bardziej mieszkańcy-ogrodnicy identyfikują się z tą przestrzenią oraz o nią dbają. Zaangażowane osoby wspólnie projektują ogród, planując po kolei strefy. Często wybierane są stredy typowo uprawne, na których wysiewane są m.in. pomidory, marchew, rzodkiewki, maliny, truskawki, ale też zioła. Ogród społeczny może mieć też strefy rekreacji lub relaksu – z miejscem na koce piknikowe lub stolikami i ławeczkami. Tam mogą odbywać się sąsiedzkie spotkania integracyjne lub wszelkiego rodzaju warsztaty ekologiczne, lub ogrodnicze. Często tego typu miejsca uzupełniają także budki dla ptaków lub domki dla jeży lub owadów.

To wszystko sprawia, że ogrody społecznościowe stwarzają idealne warunki dla dzikiego życia. Rośliny magazynują wodę i oczyszczają powietrze, korzystnie wpływają także na bioróżnorodność. Dla mieszkańców, poza możliwością zacieśniania więzi sąsiedzkich i możliwości aktywnego spędzania czasu, to także możliwość uprawy własnych warzyw, owoców i ziół.

Własne uprawy to sposób na ograniczenie zakupów spożywczych w marketach. Każdy, kto spróbował wyhodowanego przez siebie pomidora, wie, że warto! Warzywa z marketów sieciowych często przyjechały do nas z różnych krańców Europy, a ich transport przyczynił się do dodatkowych emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Miejskie ogrodnictwo daje także większą kontrolę nad tym, by uprawa była po prostu ekologiczna. Wśród dobrych praktyk jest bowiem m.in. rezygnacja z syntetycznych pestycydów oraz nawozów mineralnych. Nawet w średnich rozmiarów ogrodzie można także znacznie ograniczyć użycie kosiarek i pił spalinowych na poczet ręcznych narzędzi! To wszystko wpływa dobrze na biosferę, ale także pozwala obniżać emisje CO2.

To może brzmieć jak ciężka praca, ale dzięki zaangażowaniu sąsiadów, wszystkie te prace można zaplanować i podzielić tak, by miejska uprawa była przyjemnością. To cudowna eko idea, która kiełkuje, by na stałe wrosnąć w lokalną społeczność.