Niezależnie od pory roku czy dnia możemy spotkać na swojej drodze pierzastą lub futrzastą istotę w potrzebie. Powody mogą być różne. Zaczynając od trudnych warunków atmosferycznych, kończąc na… nieudanej próbie dostosowania się do życia w mieście. A ponieważ stopień urbanizacji rośnie, granice administracyjne miast są poszerzane, a kolejne drogi powstają na terenach leśnych – zdarza się na przykład, że trasy dzikiej przyrody krzyżują się z przejazdem samochodów. I nawet gdyby w samym środku tego skrzyżowania była zebra, to niewiele by to zmieniło.
Ponieważ dzikie zwierzęta często nie są w stanie poradzić sobie same, to właśnie nasze działania mogą ocalić ich zdrowie i życie.
Kiedy pomoc dzikim zwierzętom jest potrzebna?
Zdarza się, że mimo najlepszych chęci niesienia pomocy, wyrządzamy zwierzęciu niedźwiedzią przysługę. Najczęściej dotyczy to młodych zwierząt, czyli wszelkich piskląt, szczeniąt, koźląt, zająców czy jeżątek napotkanych w lesie lub na łące. Można to oczywiście zrozumieć, bo trudno jest przejść obojętnie obok trzęsącego się w krzakach jelonka lub wyjącego za mamą liska.
Jeśli jednak nie jest to powtórka z bajki o Bambi, bo dorosłego zwierzęcia po prostu nie ma w pobliżu, idź dalej. Młode najprawdopodobniej nie zostały porzucone, to jest po prostu lekcja samodzielności lub strategia przetrwania. Tak robią na przykład sarny, które odwiedzają swoje potomstwo tylko dwa razy na dobę.
Podobnie jest z pisklętami. Jeśli spotkasz jakiegoś puchatego pisklaka na leśnym runie lub łące, rozejrzyj się najpierw, czy w okolicy jest jego gniazdo. Jeśli nie jest uszkodzone, to wsadź do niego malucha. Jest duża szansa, że ptak wypadł z gniazda, a jego rodzice są w okolicy. Może nawet obserwują cię z oddali. Jeśli nasz nowy kolega ma już pióra, to jest spora szansa, że właśnie uczy się latać. Posadź go na krzak lub gałąź, jeśli obawiasz się, że w pobliżu może być drapieżnik. Najlepiej jednak pozwolić mu się uczyć samodzielnie.
Pamiętaj, że nie musisz się obawiać, że ptasi rodzice wyczują twój zapach i odrzucą podlotka. Dorosłe ptaki rozpoznają swoje potomstwo za pomocą wzroku i słuchu, ich węch jest słabo rozwinięty.
Oczywiście te zasady mają zastosowanie wtedy, gdy mamy także pewność, że zwierzęta nie cierpią. Powinniśmy więc wypatrywać widocznych obrażeń. Krew, widoczne złamania, otwarte rany, widoczne zaplątanie w pułapkę – to wtedy czas działać.
Pierwsza pomoc dzikim zwierzętom
Przede wszystkim upewnij się, że twoje bezpieczeństwo nie jest zagrożone. Tak jak w przypadku udzielania pierwszej pomocy ludziom – najlepszy ratownik to sprawny ratownik. Więc jeśli chcesz pomóc zwierzęciu, które zostało poszkodowane w wypadku drogowym, to upewnij się, że chodzenie po jezdni jest bezpieczne. Pamiętaj o włączeniu świateł awaryjnych w samochodzie i rozstawieniu trójkąta ostrzegawczego.
Kiedy zbliżasz się już do rannego zwierzęcia, to miej z tyłu głowy myśl, że nawet Bambi ma zęby. Stres, szok i ból mogą wywołać reakcje obronne. Zwierzę może więc próbować się bronić: kopać, gryźć, drapać lub dziobać. To będzie bolało.
Niezależnie od rozmiaru zwierzęcia, ważnym krokiem jest poinformowanie odpowiednich służb. Jeśli ranne zwierzę znajduje się na drodze i nie jesteśmy w stanie go ruszyć, należy zawiadomić policję. W innych przypadkach można zadzwonić do straży miejskiej. Niektóre gminy dysponują w swoich zasobach specjalnymi eko-patrolami, których zadaniem jest właśnie pomoc rannym dzikim stworzeniom. Dobrym pomysłem jest także zadzwonienie bezpośrednio do jednego z ośrodków rehabilitacji zwierząt. Na stronie internetowej Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dostępny jest wykaz lecznic z podziałem na województwa.
W przypadku kiedy pomocy wymaga morskie zwierzę, morświn lub foka, należy jak najszybciej poinformować Błękitny Patrol WWF lub Stację Morską w Helu.
Do foki i morświna nie należy się zbliżać – nawet jeśli widzimy otwarte złamanie. To zwierzęta, które potrzebują specjalistycznej pomocy i opieki, dlatego tak ważne jest powiadomienie służb. Najlepsze co możemy zrobić poza tym, to przypilnować, żeby zwierzęta miały spokój i nikt do niego nich podchodził. Trzymajmy z daleka plażowiczów gotowych do robienia sobie zdjęć ze słodkimi zwierzętami. Wyjaśnijmy, że przede wszystkim potrzebują spokoju.
Podobnie warto postępować w przypadku dużych leśnych ssaków. Dla bezpieczeństwa – swojego i pacjenta – lepiej zostawić go na miejscu. Próba podniesienia lub przeniesienia rannego dzika, jelenia czy łosia może nie mieć najlepszych rezultatów. Warto natomiast zabezpieczyć pobliski teren, żeby ranne zwierzę miało spokój. Jeśli jest taka możliwość, dobrze będzie mu też narzucić na oczy koc lub koszulkę. To oszczędzi stresu związanego z kontaktem z człowiekiem.
Małe zwierzęta możemy samodzielnie zabrać z ulicy – do tego warto mieć rękawice, koc lub cokolwiek, co zapewni ochronę rąk. Ranne zwierzę warto umieścić w pudełku, koszyku lub chociażby wiaderku. Najważniejsze by miało cicho, ciemno i ciepło. To pomoże mu się uspokoić. Oczekując na przyjazd służb lub w trakcie transportu do lecznicy można spróbować podać mu wodę.
Zmieniaj świat na lepszy!
Uważność na potrzeby zwierząt jest godna pochwały. Dzięki takiej postawie możesz naprawdę uratować zwierzę w potrzebie! Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak małymi działaniami możesz chronić klimat i środowisko, śledź bloga TerGo lub obserwuj nasze media społecznościowe!